SZUKAJ
Norwid
Norwid Chrześcijanin

Promethidion

 

 

 

 

 

 

Cyprian Kamil Norwid

 

 

 

 

PROMETHIDION

 

RZECZ W DWÓCH DIALOGACH Z EPILOGIEM

 

...in quo possit intelligi quantum

restet animae...

(Plin., O Gladiatorze konającym)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tobie — Umarły, te poświęcam pieśni,

Bo cień gdy schyla się nad pargaminem,

To prawdę czyta, o podstępach nie śni...

Tobie poświęcam, Włodziu!... słowem, czynem,

Modlitwą... bliskim znajdziesz mnie i wiernym

— Na szlaku białych słońc — na tym niezmiernym,

Co się kaskadą stworzenia wytacza

Z ogromnych BOGA piersi... Co się rozdziera

W strumienie... potem w krzyż się jasny zbiera,

I wraca — i już nigdy nie rozpacza[1]!...

Tam czekaj... drogi mój!... każdy umiera...

C.K.N.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

WSTĘP

 

 

Morituri te salutant, Veritas...

 

 

 

 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Więc pożegnałem was — którzyście chcieli,

Bym nie osmucał tych brzegów zielonych,

A — przecież żywy-m!...

*

...Witajcie, Anieli

Pokornej pracy — w szatach rozświetlonych,

Z zaplątanymi włosami w promienie,

Jak moda świętych uczy: odniechcenie!...

*

O sztuko! — człowiek do ciebie powraca,

Jak do cierpliwej matki dziecię smutne,

Lub marnotrawny syn — gdy życie skraca,

A słyszy Parek śpiew: „Utnę już utnę!...”

*

O! Sztuko — Wiecznej tęczo Jeruzalem,

Tyś jest przymierza łukiem — po potopach

Historii — tobie gdy ofiary palem,

Wraz się jagnięta pasą na okopach...

*

Ty — wtedy skrzydła roztaczasz złocone,

W świątyni Pańskiej oknach, szyb kolorem,

Jakby litanie cicho skrysztalone,

Co na Aniołów czekają wieczorem.

*

Tak jesteś — czasu ciszy; czasu burzy

Ty się zamieniasz  w ton— czekasz w trybunie,

Aż się sumienie kształtem wymarmurzy,

Podniesie czoło — i fałsz w proch aż runie!

*

Tak jesteś — czasu burzy; czasu gromu

Tyś bohaterstwa bezwiednym rumieńcem,

Z orłami hufce prowadzisz do domu

I nad grobowcem, biała, stajesz z wieńcem...

 

 

 

 

 

 

 

 

DO CZYTELNIKA

 

 

I

 

Pismo to przyozdobić miałem myśl IMIENIEM, które by je od  formalnej książkowej krytyki uchowało — wszakże ufam do tyla publiczności, że tego sobie wybiegu, lubo arcyprzyjętego, i pod pewnym względem wielce mi pochlebnego, nie pozwolę. Zamiast powagi imienia, położę raczej powagę rzeczy samej. Forma greckiego dialogu[2] zdała mi się być najkorzystniejszą do zaszczepienia głównych pojęć o powadze sztuki, bez czego niepodobna do rozwinięcia dalszego — w prozie historycznej — i w prozie technicznej — przystąpić.

W dialogach podobnych najważniejsze dla ludzkości pytania rozstrzygały się u tych ludów (a mianowicie Greków), u tych, mówię, bez których, przynajmniej co do znajomości formy, nic jeszcze dotąd uczynić nie jesteśmy w stanie, i nic się nie uczyniło stanowczego.

 

II

 

W dialogu pierwszym idzie o formę, to jest Piękno.

W drugim o treść, to jest o Dobro, i o światłość obu, Prawdę.

 

III

 

W obydwóch dialogach — o zyskanie uznania potrzeby i powagi jak najżywotniejszej i jak najrozciąglejszej dla tego, co Sztuką się nazywa — a to zaś z powodów, których elementarne pojęcia czytelnik znajdzie najprzód w tych dialogach, potem w uszanowaniu pracy ludzkiej, a potem w historii i technice.

Autor, nie mając na celu rozumu, który zaczyna od negacji i kończy na negacji, to jest kroku nie robi — a któremu drogi są utorowane i nie spotykające zawad... owszem, rozprzestrzeniane nawet przez tych, którzy z konsekwencjami rozumu (w czynie) walczą;

ale — mając na celu mądrość, która zaczyna od bojaźni Bożej, „bo początkiem mądrości jest bojaźń Boża”, a która, tak od bojaźni w Bogu zaczynając, kończy na wolności w Bogu— musi sobie krzyżem, to jest bolesnym bojowaniem, drogę pierwej otwierać, i dlatego czytelnik wiele niemiłych rzeczy tam napotka, których smutno było dożyć w sobie— smutniej dowiedzieć się — a jeszcze smutniej wywlekać na  pasować się z nimi. — Gorzką taką pracę dlaczegożeś przedsięwziął?..

 

* * *

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

(ciąg dalszy:)

BOGUMIŁ

 

 



Odnośniki:

[1]   Rozpacza – w sferze ciał znaczy także: rozstępuje, rozdziela, rozciela.

[2]   Co do wiersza, który potocznością swoją powinien by niewiele nawet uwagi zwracać – to już jest osobistość autora; mniema on, że w drażliwie mogących dotykać (gdzieniegdzie) przeprowadzaniach myśli w życie rytm miarą swoją i muzyką uspokaja, miarkuje i złagadza. Niepochopny do uczynienia koncesji w toku prawdy, czuł się zobowiązanym (w tym pierwszym poszycie) koncesji tej w formie znaleźć miejsce. Literatura nasza pod tym względem, mianowicie w liryce, wiele liczy przykładów.

 

 

 

Wstęp

 

góra strony
Do góry

| Strona Powitalna | Szukaj | Odnośniki |

Kontakt | Powrót |

Norwid Chrzescijanin
(wersja desktop strony)