EPILOG
I
Słowo — jest czynu
testamentem; czego się nie może czynem dopiąć to się w słowie testuje—
przekazuje; takie tylko słowa są potrzebne i takie tylko zmartwychwstają czynem
— wszelkie inne są mniej lub więcej uczoną frazeologią albo
mechaniczną koniecznością, jeżeli nie rzeczą samej sztuki.
II
Każdy naród przychodzi inną drogą do uczestnictwa
w sztuce; ile razy przychodzi tąż samą, co i drugie, to nie on do sztuki, ale
sztuka doń przychodzi, i jest rośliną egzotyczną, i nie ma tam miejsca na
artystów... Tak jest gdzieniegdzie do dziś.
III
Owóż, tak przychodzili:
Indianin cierpliwy— przez pojęcie grzechu i pokuty
— pracę dla pracy.
Egipcjanin— przez religijną Nilu inżynierię.
F e n i c j a n i n — przez pojęcie życia jako używania, handel,
przemysł, konstrukcję okrętów. — Stąd na kolonie starożytne.
Hebrajczyk— przez lirykę i chwałę Pana...
oczekiwanie... zawieszenie... (na krzyżu!).
Pers— przez pojęcie światła, skąd
kolory tkanin perskich sławne.
Babilończyk— przez pojęcie mocy i panowania
(pion i cegła).
Grek— przez półboską (tj. bohaterską)
heroiczność.
Rzymianin— przez pojęcie ogromu i
ogarnięcie (Koloseum).
Chrystianizm— przez przecięcie linii ziemskiej,
horyzontalnej, i linii nadziemskiej, prostopadłej — z nieba padłej— czyli
przez znalezienie środka+, to jest przez
tajemnicę krzyża (środek po polsku
znaczy zarazem sposób).
Niderlandczyk praktyczny— przez
chemię, to jest przez wynalezienie olejnego malowania (Van Eyck), stąd na
Niemcy i narody pomocne.
Włoch— przez natchnienia św. Franciszka z Assisi i przez
plastyczną muzę Danta, wokoło
których cała się sztuka włoska koncentruje.
Francuz— przez pojęcie poloru i
zewnętrznej cywilizacji kształtowanie stopniowe; moda: po łacinie
modus, tryb.
IV
W Polsce od grobu Fryderyka Chopina rozwinie się
sztuka, jako powoju wieniec, przez pojęcia nieco sumienniejsze o formie
życia, to jest o kierunku pięknego, i o treści
życia, to jest o kierunku dobra i prawdy. — Wtedy artyzm
się złoży w całość narodowej sztuki.
V
Podnoszenie ludowych natchnień do potęgi przenikającej i
ogarniającej Ludzkość całą — podnoszenie ludowego do Ludzkości nie przez
stosowania zewnętrzne i koncesje formalne, ale przez wewnętrzny rozwój
dojrzałości... oto jest, co wysłuchać daje się z muzy Fryderyka jako zaśpiew na
sztukę narodową. Myśli, które jeszcze nie nadleciały na widnokrąg, szumią z
dala skrzydłami niby arfy eolskie... i w tym to wieszczba jest muzyki. Kiedy już je
okiem objąć można, malarz tęczą lecące
zachwyca na płótno lub mur gmachu. A skoro już lekkimi skrzydły swymi poczynają
osiadać na frontonach świątyń i zmarmurzać, jak postacie do snu się kładące,
wtedy rzeźbiarz miejsce im otwiera w cichym łonie głazu
ciosanego. Tam śpią na pokolenia i nieraz na nowo w pieśń wstępują przez ruinę,
pejzaż lub legendę — przez natchnienie poety!...
Tak to zapracowywa się na sztukę w labiryncie tych sił
postaciowania, które wyobraźni imię noszą. Narodowy
artysta organizuje wyobraźnię jak na przykład polityk narodowy organizuje siły
stanu...
VI
Kapitał albo posag narodowy nie
tylko jest w geodetycznym usposobieniu kraju (ziemi), nie tylko w
klimakterycznych jej warunkach, nie tylko w sile ramion i krwi rasy, ale i w
potędze obrobienia i użycia onych materiałów. Natura
wyobraźni, to jest siły postaciowania, w obowiązującej jest harmonii względem
otaczającego materiału... Zdawałoby się, iż człowiek z ziemi żywotności
zasób wyciągając obowiązanym jest ją podnieść i uświęcić godnością
idealizacji twórczej...
Narody, które przepomniały onego to ziemi podnoszenia,
nie postawiwszy sztuki swojej, a tym samym
nie wywiązawszy z niej łańcucha rzemiosł i rękodzieł... albo byt realny
utraciły, albo praca u nich, z pracą ducha żadnego nie
mając połączenia, jest tylko konieczną fatalnością i pokutą pewnej
warstwy ludu, który, drogą ręcznej pracy zdobywając
nawet wewnętrzne ukształcenie, coraz myśli naturą musi się odsuwać od tej
drugiej, duchowo tylko pracującej, wyższej warstwy narodu. Bo inna jest treść
myśli pracy ręcznej drogą otrzymana, inna samym myśleniem ... kończy się
więc na tym, że odstrzelona myśl od związku
stopniowego z pracami, w chwilach trudnych powraca do onej to ludowej
inteligencji — i rozumu chłopskiego albo motywów
ludowych, albo przysłów, albo legend i
pieśni, i tradycji technicznych nawet szuka... Często — już jest
za późno!... Wtedy kość pacierzowa z mleczem swoim, połączającym całość pracy w
narodzie, się rozpada... na wspomnienia przeszłości i utęsknienia do
przyszłości!... Pomiędzy przeszłością a przyszłością otwiera się
próżnia rozpaczliwa... w tej próżni zrodzone pokolenie — między
przeszłością a przyszłością nie złączonymi niczym... czymże w
rzeczywistości ma pozostać?... aniołem, co przelata — upiorem, co
przewiewa — zniewieściałym niczym...
męczennikiem... Hamletem...
VII
Weźcie z Żydów naukę — o! Rodacy — z Żydów,
którzy-to w dumę wam podobną przez nadziewanie się przyszłością i wyglądanie
zeszli. Jak to oni, co wszelkim wcieleniem i
postaciowaniem pogardziwszy, nie rozwinęli sztuki swojej (lubo w słodkim
klimacie), jak to oni, mówię, w każdej próbie obiecowali
sobie stawić Panu świątynię i drzwi gmachu przyoblekać w rzezania, i świeczniki
lać złote i miedziane... Bo powiadam wam, że Kmiecie wszyscy tu
jesteśmy i od uczestnictwa w związku pracy nikomu wywinąć
się nie wolno — pod karami wielkimi, które stąd na społeczeństwo upadają.
A kara jest pierwsza i najgłówniejsza za to, że się słowo rozłamie
narodowe na słowo ludowe i zewnętrzne ono słowo
uczone. I jak Zbawicielski głos zawoła, to już go nie poznacie... to
powiecie: „Miałżeby przyjść zowąd? A wszakże go zinąd wyglądamy...”
— Tak u Żydów się stało. (Cała tajemnica postępu ludzkości zależy na tym,
aby coraz więcej stanowczo, przez wcielanie dobra i rozjaśnianie prawd, broń
największa, jedyna, ostateczna, to jest męczeństwo, uniepotrzebniało się na
ziemi... Aby nie było albo coraz mniej
było tego, co Chrystus Pan w smutku człowieczeństwa
swojego orzekł: „Nie jest prorok beze czci, tylko
w Ojczyźnie swojej i w domu rodziców swoich...”
Postęp prawdziwy dąży, owszem, do tego, aby prorok, to jest sumienny mąż, głos
prawdy, uczczony albo raczej zrealizowany był w Ojczyźnie swojej i w domu
rodziców swoich. Trzeba bardzo czystego powietrza prawdy, ażeby skutek ten
nastąpił — i trzeba
urobienia wybornego powściągliwości, aby miejsce dla
głoszącego prawdę się znalazło. Na każącego Skargę o tym stanie Polski, w jakim
ją dziś widzimy, butna szlachta polska porywała się — nie wierzono, aby
naród wielki rozproszony po świecie chleba żebrał... Powietrze prawdy może się
do tyla zanieczyścić, iż nic się wznioślejszego nie rozwinie w narodzie, aż
przez sokratejskie zwycięstwo nad narodem własnym... Takich
zwycięstw stopniowe umorzanie, przez wcielanie dobra i
rozjaśnianie prawd, przyprowadzić winno do uniepotrzebnienia męczeństw: to jest
POSTĘP.)
Końcem końców, praca z grzechu jest, i tylko ją miłość odkupuje (co tu
w myśli o sztuce jako uldze pracy
wspomnieliśmy, a zaś uldze dlatego, że
— nawet najmaterialniej rzeczy biorąc — toć wynalazki, które człowieka
wyręczają, także satelitami sztuk są — a przynajmniej źródła wynalazków
bez wszelkiej wątpliwości)... Żydzi przeto — do których znów powrócę
— postawili jeden tylko pomnik, a i tego wartości nie pojęli, postawili fatalnie, bo to jest on Krzyż
Pański. I dziś oto — cóż czynią? Przemysł, to dziecię
sztuki, całym ich widzicie zatrudnieniem!...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . .
VIII
Żadne się społeczeństwo nie ostoi i żaden naród nie utrzyma,
jak przez pracy harmonię tradycyjną powiązane z sobą słowo ludu i
słowo społeczeństwa w dwie się strony rozprzęgną. Od lat kilku
słyszano, że
świadczyłem tej prawdzie; wielu, to czytając, wspomni sobie albo słowa moje
— albo listy — albo rękopisma — albo i rozrzucone nawet druki. Piszę to dziś
dorywczo, aby ślad pozostawić — ale bym wam rozwinął przez całą ogromność
historyczną, ile to się wagi przywiązuje do rzeczy, którą dziś nawiasem w
szkicu tutaj określam, bo nie mogę zbyt na zdrowie moje liczyć — piszę
więc, jakbym mówił.
IX
Różnica pomiędzy słowem ludu
a słowem pisanym i uczonym jest ta, że lud myśli
postaciami.
A umiejętnik postacie do myśli swych dorabia.
Że więc tylko przez harmonię tradycyjną pracy narodu ten dialog, ta rozmowa
myśli ludowej z myślą społeczeństwa odbywa się. Rozmowy tej ujecie w harmonię
sztuki, rękodzieł, rzemiosł i rolnictwa stanowi zdrowie narodowe —
— stanowi przytomność i obecność — byt.
X
Naród, tracąc przytomność — traci obecność —
nie jest — nie istnieje...
Głos prawdy— ludzie prawdą
żyjący i dla prawdy— mogą znowu powołać go do życia.
XI
Lud — ręczną pracą zdobywa wiedzę,
i dlatego nie potrzebuję już tłumaczyć, czemu on myśli
postaciami: jużcić on tylko ciągle postaciuje, pracą
plastyczną myśląc... Wykazałem więc, jaka jest różnica myślenia
ludowego i przyczyna różnicy.
XII
Kto ma teraz trochę zastanowienia, ten zrozumie, jaką
pełnią powinność piętrzące się arkady tego sztuk wodociągu, połączającego
łańcuch pracy: bo ducha pracy(to jest one myślenie
ludowe i naturę mu przyrodzoną) z myśleniem
ludzkości w społeczeństwie, które czyni powinność połączania narodów z
narodami — ale połączania, nie
naśladowania i małpowania, bo wtedy ludowa myśl odstąpi, jako nie czyniących
powinności, kiedy ona swą pełni.
XIII
Naród bowiem składa się z tej sfery dolnej, która go różni od
drugich...
I z tej górnej, co łączy go z drugimi...
Ale łączy go, a nie
siebie...
Te zaś dwie całości w dialogu onej myśli
ludowej ze społeczną nieustannym przestają — jako wyżej
się rzekło... Taka to jest architektura onej kupoli niewidzialnej, w której
siedzi skrzydlaty duch narodu i
psalmów wstęgi prześpiewuje...
XIV
Nie liczenia na trafy, na wypadki, ale na postępki w trzeźwości
prawdziwych proroków — to jest prawdą dla prawdy i z wyznawaniem
Jednego Ojców Boga walczących. Kto powiada, że jest
materializmem podnosić materię narodową, ten
od onej nieuniknionej pokuty syna Adamowego odciąga. Odkupywać ciężar pracy miłością
twórczą to jest raczej do czynienia stojącemu w prawdzie
obowiązku — mnożyć chleby cudem patriotyzmu dodatniego —
twórczego... cudem, mówię, miłości tego obowiązku, który-to
Ojczyzną albo narodem nazywamy. A zaś przede wszystkim zmyśleniem
ludowym w pracowitej harmonii się kojarzyć — czego
główne pojęcia są powyżej... Oczyszczać głos opinii, tak iżby
przeczysto się dał słyszeć — trąbę jakby sprawując ku wysłuchiwaniu wołań
Pana... Uwagi te, jako nierozdzielne z powodzeniem sztuki w Polsce —
kreślę.
XV
Tylko sztuce pojętej w całej swojej prawdzie i powadze
Polak dzisiaj poświęcić może życie. Wieleż to talentów już zmarniało przez
nierozświecenie tego poważnego stanowiska, jakie sztuka ma zająć?... Zwłaszcza
iż sztuka poświęcenia zupełnego wymaga i jest jednym z zakonów pracy ludów i
pracy ludzkości...
XVI
Kto odwodzi od rozwinięcia sztuk, rzemiosł i rękodzieł w
narodowym kierunku, ten odwodzi naród od nieuniknionej tu pokuty, w dumę go
wprowadza, w próżność. Nie pełniący pokuty sumienia czystego mieć nie mogą;
objaśniam to, co w Pieśni społecznej zawołałem: „Niema mienia
bez sumienia!...”Objaśniam to
— i w porozrzucanych fragmentach pism moich, od ich początku aż do dziś,
czytelnik objaśnienia najróżnostronniejsze znaleźć może.
XVII
Kto powiada: „Anglik na to, by brzytwy robił, a
Włoch, aby malował, itd., a my za pieniądze kupiem
wszystko” — w błędzie jest — nie zna rzeczy — bo
pieniędzy nie będzie, jak się pracy u siebie do godności czynnego
myślenia uświęconej modlitwą sztuki nie podniesie... Bo to nie jest tak, jak
ci panowie myślą: u Anglika ono robienie brzytwy, a u Włocha ono malowanie, a u
Polaka sianie zboża — to tylko punkta wyjścia pracy, nie zaś cała ich
praca. Każdy musi odrabiać oną pańszczyznę Adamową.
XVIII
Rozdzielenie ekspozycji publicznych na
ekspozycje, czyli wystawy, sztuk pięknych i rzemiosł albo
przemysłu jest najdoskonalszym dowodem, o ile sztuka dziś swej powinności nie
wypełnia. Wystawa powinna być, przeciwnie, tak urządzona, ażeby od statuy pięknej do urny
grobowej, do talerza, do szklanki pięknej, do kosza uplecionego pięknie,
cała cyrkulacja idei piękna w czasie danym uwidomioną
była. Żeby od gobelinu, przedstawiającego Rafaelowski pęzel jedwabną tkaniną,
do najprostszego płócienka, cała gama idei pięknego rozlewająca się
w pracy uwidomioną była — wtedy wystawy będą użytecznie i sprawiedliwie
na uszanowanie i ocenienie pracy wpływać. Dziś jest to rozdział duszy z ciałem,
czyli śmierć!...
XIX
Czytelniku-obywatelu
dziewiętnastego wieku, mamże ci tłumaczyć skąpstwo słowa i niekwiecistość
stylu? Czytelniku-Polaku, mamże ci tłumaczyć, czemu tu o rzeczach narodowych w
tej estetycznej pracy mówię? Czytelniku-artysto, wiedz,
żem znał i grzebał, i opłakiwał wielu z naszych utalentowanych wielce i
porozbłąkiwanych po wszech drogach artystów... Czym mogę,
służę — słowem i urabianiem publiczności a podnoszeniem
twórczego ducha postaciującej siły naszej.
Onego czasu Górnicki pisał w Dworzaninie:
„Wspomnę też tu i to, żem Dworzaninowi
(szlachcicowi) malowania nie znaczył, bo mi się to widzi niepotrzebne, a też
naszym Polakom, którzy delicatum palatum niedawno mieć poczęli, nie
szłoby to w smak...” etc.
Czy mamy się w wieku XIX na tej estetyce Górnickiego jak
na całej zdobyczy w polskim sztuki pojęciu oprzeć?...
XX
Nie książek, ale prawd— to mi
przewodniczyć zwykło w piśmie... Sądzę, że nie nadużyłem materii w tej
książeczce, i żeć się zdać może, czytelniku, ile uduchowniona myślą jest... Nie
jest to, co winienem z podróży moich po cmentarzach sztuk przynieść —
wszakże z czasem opóźniać się nie godzi — niechaj i to służy na początek:
Nie z krzyżem Zbawiciela za sobą — ale z krzyżem swoim za Zbawicielem
idąc — uważałem za powinność dać głos myślom w piśmie tym objętym —
i dlatego zmiłuj się, czytelniku: za to, co się broszurą dziś nazywa,
testamentu sumiennej myśli nie bierz.
Owszem, dobre odczytuj i kończ w sobie— a
błogosławiony, kto się zgorszy ze mnie!...
Pisałem w wigilię roku 1851.
K
o n i e c